Lakierowanie może być proste!
W trakcie lakierowania wiele osób napotyka problemy związane z osiąganiem właściwej jakości lakierowanych elementów.
Są to najczęściej defekty powłokowe, które pojawiają się na końcu i … zazwyczaj każdy wini lakier nawierzchniowy. Tylko czasem są, a czasem ich nie ma. W czym tkwią problemy?
Odcinek 1. Czyli jak temperatura i podkład „podziurawiły” nawierzchnię.
Na razie pomińmy wpływ grubości nakładanej warstwy w zależności od temperatury i rozważmy problemy wynikające ze zmieniających się warunków lakierowania w trakcie zmian pór roku i dnia. Jak pokazuje praktyka, bardzo duża część lakierników unika eksperymentowania i używa tego samego (wypróbowanego i wdrożonego w trakcie pierwszych prób) rozcieńczalnika. Można oczywiście i tak, ale kto nie chce zbędnych nerwów oraz wysyłania „na szybko” świeżo wylakierowanych elementów z nieutwardzoną powłoka lakierniczą do klienta, ten powinien zawsze mieć na stanie rozpuszczalniki właściwe do danego systemu lakierniczego o różnych charakterystykach krzywych parowania – w skrócie różnej szybkości.
Wielu zapyta, o co to zamieszanie, przecież i tak robimy przeszlif i natryskujemy lakier nawierzchniowy?
Otóż niekoniecznie, ponieważ jeśli będziemy nakładali warstwę podkładu w bardzo niekorzystnych warunkach temperaturowych (np. 30°C) i niskiej wilgotności, to nadmierna szybkość odparowywania rozpuszczalników (acetonu oraz innych szybko parujących związków) będzie powodowała powstawanie kraterów lub pęcherzy, które proces przeszlifu otworzy i powstanie przez to niezapodkładowany bąbel.
Aplikacja lakieru nawierzchniowego uwidoczni problemy w miejscach, gdzie lakier nawierzchniowy będzie miał bezpośredni kontakt z niezapodkładowanym podłożem. Defekty te najczęściej widoczne są jako zapadnięte miejscowo nakłucia szpilką.
Jak temu zaradzić?
Po prostu, gdy zaczyna robić się gorąco należy mieszać podstawowy rozpuszczalnik (Sayerlack) DT452 z wolnoparującym DT436. Trudno jest precyzyjnie określić, kiedy i ile należy dodać, ale zalecam leczenie objawowe. Określcie sobie standardowy czas, kiedy powierzchnia jest pyłosucha lub ewentualnie czas wstępnego odparowania rozpuszczalnika (do momentu widocznego zmatowienie powierzchni podkładowanej) w okresie kiedy macie chłodno na lakierni, a więc 18-20°C. Na początek proponuję zamianę 10-20% ilości rozpuszczalnika DT452 na DT436 przy 23-25°C oraz 20-50% przy temperaturze 28-30°C.
Opisywana wada powłokowa jest najbardziej widoczna na transparentnych wysokich połyskach, ale nie chciałbym mieć do polerowania frontu z takimi defektami. Jeśli komuś wydaje się, ze sprawa dotyczy tylko i wyłącznie połysków, to grubo się myli. O ile na lakierach matowych może i tego nie będzie widać ze względu na rozproszenie światła, to proszę nie zapominać, że lakier nawierzchniowy nie powinien mieć struktury dojrzewającego żółtego sera. Będzie to szczególnie przykre dla klienta, który będzie użytkował blat stołu i po co ryzykować reklamację?
Pamiętajcie przy tym, że czas uzyskany w trakcie aplikacji w niskiej temperaturze jest punktem odniesienia, aby po dodaniu wolnoparującego rozpuszczalnika czas odparowania przypadkiem nam się jeszcze znacząco nie wydłużył w porównaniu do czasu parowania w niskiej temperaturze.
Jeszcze jedna prosta rada: zainwestujcie 100 zł i kupcie termometr oraz dobrą lupę i będziecie mogli to sami dokładniej oceniać. Dla bardziej cierpliwych polecam długopis i zeszyt do notowania, aby móc sobie po czasie sprawdzić, na jakiej mieszance się pracowało, jeśli oczywiście pojawią się problemy.
W kolejnych odsłonach będą opisywane inne problemy aplikacyjne. Masz jakiś problem, który nie daje Ci pracować i nie wiesz jak sobie z nim poradzić? Pisz. Może jest to temat na kolejny wpis?
Zbigniew Busz
Dyrektor Zakładu Usług Produkcyjnych Firmy Meblopol